piątek, 19 września 2008

o dziewczynce, której nikt przedtem nie dał zabawki (bajka)

w styczniu 2007
Była sobie Dziewczynka. Miła, grzeczna i ładna. I uczynna. Ludzie zatrzymywali się na ulicy, żeby popatrzeć na tak miłe, grzeczne i ładne stworzenie. I uczynne. Dziewczynka nie miała żadnych zabawek. Zbierała za to pochwały. Miała całkiem niezłą kolekcję pochwał. Myślę, że może nawet i największą w mieście. Z pewnością większą niż Pan Policjant, Pan Lekarz i Pan Strażak razem wzięci. Pochwały miała poukładane w głowie i zawsze przed zaśnięciem, albo kiedy było jej smutno, przeglądała swoje pochwały, odkurzała, polerowała i segregowała. Nie mogła jednak żadnym sposobem przytulić się do nich. Nie rozśmieszały jej, nie umiały wysłuchać zatroskań, nie cieszyły się z jej sukcesów. Zresztą to ostatnie akurat można było zrozumieć - każdy sukces to nowa pochwała, a w głowie i tak było ciasno.
Pewnego dnia, kiedy było jej nienajweselej, podszedł do niej Pan. Pan pochylił się nad nią i powiedział:
- Więc to ty jesteś tą mądrą, dobrą i ładną. I uczynną. Nie sądziłem, że spotkam jeszcze na tym świecie taka osobę. - Pan otarł dyskretnie łezki wzruszenia, wyprostował się i rzekł:
- Dziewczynko, pokaż mi swoje zabawki.
Dziewczynka odpowiedziała:
 - Nie mam zabawek. I pomyślała: 'Jaka jestem nieszczęśliwa. Przecież nie ma ani jednej zabawki!'
Pan wytarł jeszcze więcej łezek wzruszenia i nawet nie próbował się z tym kryć. Był też bezgranicznie zdziwiony. Powiedział:
- To niemożliwe. Jak możesz żyć? Mnie tylko zabawki trzymają na tym świecie. Musze je dostawać bez przerwy. Wiesz? Daruję tobie zabawkę – powiedział i strasznie się tym wzruszył, bo jeszcze nigdy nie darował nikomu niczego, zawsze tylko musiał dostawać. Pławił się chwilę we własnym wzruszeniu.
„Chyba to lubi', pomyślała Dziewczynka i patrząc na Pana też się wzruszyła. Potem Pan poszedł i wrócił z prześlicznym, puchatym misiem. Dziewczynka przyjęła od Pana prezent i jej rączki zatonęły w miękuchnym futerku. Wtuliła się w niego i poczuła, że serce jej bije jak dzwony na rezurekcję, że robi się jej cieplutko wszędzie i że ma głowę do latania. Postanowiła, że nazwie go Misiem i nigdy nie użyje słowa zabawka. Wtedy Miś zamruczał. Dziewczynce zamusowało w środku i zaczęło strzelać jak strzelająca guma do żucia. Uklękła przed Panem i pomodliła się do niego z wielkiej radości. Pan rzekł do niej:
- To ja dziękuję tobie, Dziewczynko. Myślałem, że życie jest płaskie i bezbarwne dokąd nie spotkałem ciebie. Tylko tobie zapragnąłem coś ofiarować. To niesamowite przeżycie. Zachowam ciebie w środku, taką mądrą, dobrą, ładną. I uczynną. Teraz wszystko ma sens. Mogę trwać całą wieczność, bo ty jesteś we mnie.
Dziewczynka zemdlała na te słowa. Nie tylko otrzymała Misia, ale też największą Pochwałę Wszechświata. Nie była w stanie udźwignąć tyle szczęścia naraz. Kiedy się ocknęła Pana nie było, ale uczucie szczęścia wypełniało ją nadal, więc z Misiem pod pachą jeszcze raz pomodliła się do Pana.
Miś był naprawdę wyjątkowy. Mogła tulić go kiedy było jej smutno, mruczał, a wtedy jego misiowe łapki obejmowały ją ściśle i ogarniało ją uczucie błogości jakiego nigdy nie zaznała. Okazało się też, że zna różne śmieszne słowa. Na przykład mówił do niej ty konewko, tym swoim mruczącym głosem, a wtedy ona turlikała się ze śmiechu. Tłumaczyła mu co znaczy słowo konewka, a on udawał, że nie rozumie i dalej swoje: ty konewko. A kiedy padało wołał: rozpinać parasol, bo zmoknie, rozpinać, bo zmoknie! I Dziewczynka czuła się zaopiekowana po raz pierwszy w życiu. Mówił do niej nawet czasem (ale rzadko) moja ty mała dziewczynko. Wtedy zdarzało się jej omdlewać, ale tylko trochę. Miś był też cierpliwy, słuchał wszystkich słów, których potoki wypływały z ust Dziewczynki i mruczał ze zrozumieniem. Dziewczynka nie miała pojęcia, że ma tyle słów w głowie. Przestała się troszczyć o pochwały, które pokryły się kurzem, powypadały ze swych przegródek podczas szalonych zabaw z Panem. Bo Pan czasem odwiedzał Dziewczynkę. Czekała na to najbardziej na świecie i ciągle się o to modliła. Wprawdzie przychodził coraz rzadziej, ale miała Misia i tuląc go myślała o Panu. W końcu Pan przestał przychodzić w ogóle. Dziewczynka jednak dbała o Misia, szczotkowała jego futerko, aby nie traciło miękkości i puszystości. Każdego zaś popołudnia parzyła świeżą herbatę i piekła drożdżowe bułeczki na wypadek, gdyby Pan jednak przyszedł.
Pewnego dnia, gdy stała w oknie i czekała z herbatą, zobaczyła Pana jak znika za rogiem ulicy. Chwyciła Misia i pełna radości pobiegła za nim. Skręciła za róg i zatrzymała się. Zobaczyła Pana pochylającego się nad Inną Dziewczynką. Miał oczy wezbrane łezkami i wręczał jej misia. Zupełnie takiego samego jak Miś. Dziewczynka zobaczyła jak Inna Dziewczynka klęka przed Panem, a potem mdleje. Pan zostawił Inną Dziewczynkę z Takim Samym Misiem na chodniku i odszedł. Dziewczynka ruszyła za nim. Pan wyszedł poza rogatki miasta i długo szedł pustą drogą. Dookoła były tylko pola, zresztą nie za wiele można było zobaczyć, bo była zima i ciemno. W końcu Pan zszedł z drogi i ruszył przez pole. Zatrzymał się nieoczekiwanie, pochylił i uniósł drewniane wieko włazu ukrytego w ziemi. Po chwili zniknął pod ziemią. Dziewczynka zajrzała do środka, zobaczyła rdzewiejącą drabinkę i zeszła po niej ostrożnie. Stanęła w niskim ciemnym korytarzu, w oddali majaczyło światełko. Bez wahania skierowała się w tamtą stronę. Po chwili dotarła do ogromnej jasnej sali, której ściany od podłogi do sufitu wypełnione były półkami. Na półkach, łapka w łapkę, siedziały misie. Takie same. Mruczały, mówiły ty konewko, rozpinać parasol, bo zmoknie, rozpinać, bo zmoknie i moja ty mała dziewczynko. Dziewczynka poczuła jak pęka jej serce i wypływa z niego żółtko. Prosto na podłogę. Spojrzała na swojego Misia i zobaczyła, że ma szklane oczy. Cisnęła Misiem o podłogę i obcasem rozpruła mu plecy. W środku zobaczyła mnóstwo śrubek, trybików i sprężynek. Dziewczynka wyjęła z kieszeni chusteczkę, starannie zebrała w nią żółtko z podłogi i poszła sobie.
Nawet się nie obejrzała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...


WSZYSTKIE TEKSTY, FILMY, FOTOGRAFIE I RYSUNKI UMIESZCZONE NA TYM BLOGU, SĄ WŁASNOŚCIĄ MOJĄ LUB AUTORÓW, KTÓRZY UDZIELILI ZGODY NA ICH PUBLIKACJĘ.
KOPIOWANIE I ROZPOWSZECHNIANIE BEZ ZGODY MOJEJ LUB AUTORÓW JEST ZABRONIONE.
© Katarzyna Wasilkowska