przysiadam na długim cieniu
patrzę jak słońce
rozbiera się w morzu
dziadek tak zawsze z tego blaszanego talerza. jak ja na to patrza, to mnie się zaraz przypomina ta opowieść, drewiana miska, co temu staremu w drewianą miskę jeść kładli, za nic starca mieli, nic jego nie szanowali
ale dziadek lubi swój talerz
niby lubi, a mnie się przypomina jak tamtego starego nie chcieli. aż umarł
aktorką to bym nigdy nie została, za mało rozwiązła byłam na tyle obłapiania. ale talent miałam, co to to tak. jak wystawialiśmy "madejowe łoże", to co raz reżyser mnie mówił, pokaż zosiu, pokaż, jak to trzeba zagrać.
jedna taka była. wychodziła na środek, biedrami zarzucała, oczami rolowała, ramionka wykręcała, usta ściągała, taaaam otowisi! na menekiiiiinie!
wtenczas reżyser wołał, nie, nie, nie, zosiu, pokaż jak to trzeba zagrać.
szłam na środek i mówiłam swobodnie, normalnym głosem, tam oto wisi, na manekinie.
a reżyser mówił, tak, tak trzeba grać!
bo ja byłam naturalna.