niedziela, 28 czerwca 2009

lulja





budzi się żeby wsiąść do autobusu
budzi się za daleko
wysiada żeby wsiąść
budzi się nie w tym autobusie
budzi się nie na tym przystanku

wszystko to dziwi ją niepomiernie

w międzyczasie zasypia


niedziela, 21 czerwca 2009

to tu

gdańsk to dziadek, który wiąże mi sznurówki codziennie po śniadaniu.
to nieznośne suche okruszki z chleba dla gołębi na dnie kieszeni.
to ciągle zapominane spodnie i szalik dla gołego pana z fontanny pod ratuszem.
to przewieszanie się przez balustradę zielonego mostu z myślą, czy tym razem dziadkowi w końcu zakręci się w głowie i wpadnę do kanału.
to zapach wilgotnej cegły, ptasiego guana i morza.
to wiatr, tłoczacy tam i z powrotem powietrze w uliczki. dużo powietrza.
(zamykaj buzie bo ci nawieje)






fot. pp'1972


czwartek, 18 czerwca 2009

zobojętność

są tacy
na których zużyłam już całą pulę emocji

wypuliłam ładunek uczuć
zaistniał na horyzoncie czarny grzyb
rozwiał go północno-wschodni wiatr

teren skażony został ogrodzony i zalany betonem
(cement portlandzki plus wapno plus piasek)

po ogrodzeniu pnie się winobluszcz
trójklapowy
parthenocissus tricuspidata
(ładnie)

czwartek, 11 czerwca 2009

Boże Ciało

Kraj okadzony, wykwiecony, wydzwoniony. Powietrze gęste od słońca. Brzóski panikują, zanim pojawi się pierwsza chmura.
Deszcz zawsze najpierw bębni w baldachim. Białe sukienki w popłochu migają białymi obcasikami, gubią rytm dygania. Mamusie rozpinają namiot z czarnych parasoli.
Peruna jak zwykle szlag trafił, kiedy usłyszał Te Deum.
Procesje jak zwykle, po ostatnim dzwonku rozmieniły się na ścieżki ewakuacyjne.
Ostatnia zmywa się orkiestra dęta. Polska siada do stołu. Pierwsze, drugie, a na kompot kokakola.

Jezuski z ulgą przyklejają do szyb gorejące serca.

środa, 20 maja 2009

ja to ja a mnie nie ma

pamięć się zacina kiedy akurat stoję na głowie
nie wiem co dalej
nie wiem jak się to robi

ja patrzy na mnie

siedzi w fotelu i wyrozumiale pozwala spływać krwi z butów do mózgu

kiedy buty są już zupełnie przezroczyście bezżyciowe,

ja układa mnie na czarnym śniegu

na czarnym śniegu wszystko się przypomina

i jest tak cholernie przyjemnie.

ja się uśmiecha i odchodzi niezajmować się sobą.

środa, 6 maja 2009

moja głowa tyka

jakiś tunel pod alpami
świat się kurczy
ciasno trzyma głowę jak imadło

przez uszy w zatoki leje się beton
zimny mokry szorstki gęsty

tężeją gałki, sztywnieją szczęki
beton spływa w rdzeń i dalej po kręgach

kiedy zastygnie zaczną go skuwać
trzeba miejsca na nowy

z szyi wyrasta mi kolano
dwa kolana
kolonia tępych, ślepych i twardych pąkli kolanowych

dzwoni telefon
lord wejder świetlnym mieczem napierdala w kolana

eksploduje wszystko powyżej ramion

nigdy nie rzygam na buty.

układam skorupy na poduszce z kamieni
oczy zbyt powolne żeby zdążyć przed światłem
nocy-mamusiu, uwal się na nim foczym cielskiem
wyduś najmniejszy promyk w najskrytszym zakamarku

mnożą się słowa w głowie, pożerają i wydalają nawzajem bez końca
ładuje wszystkie w worek i topię w stawie
zostawiam jedno małe słowo
kamyk otoczak
dobrze leży w dłoni

zawieszam go w próżni
w idealnym środku pustej wewnątrzczaszki

będę go polerować myślami
jakoś dotrwam do rana

nie wyłączyłam telefonu

winda z flakami rusza na najwyższe piętro

nigdy nie rzygam na buty.

między piersiami pływa mi blizna
konik morski
jeśli go dosiądę świat zamarznie
będę uratowana

Sąsiad, Który Będzie Mordercą
wrócił z pracy
charytatywnie apgrejduje mnie
w znajomości bieżących trendów disko
skoda typu bumboks 200dB wypróżnia się zapętlonymi biełymirozami

konik pływa brzuszkiem do góry

nie rzygam na buty.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...


WSZYSTKIE TEKSTY, FILMY, FOTOGRAFIE I RYSUNKI UMIESZCZONE NA TYM BLOGU, SĄ WŁASNOŚCIĄ MOJĄ LUB AUTORÓW, KTÓRZY UDZIELILI ZGODY NA ICH PUBLIKACJĘ.
KOPIOWANIE I ROZPOWSZECHNIANIE BEZ ZGODY MOJEJ LUB AUTORÓW JEST ZABRONIONE.
© Katarzyna Wasilkowska