to nieznośne suche okruszki z chleba dla gołębi na dnie kieszeni.
to ciągle zapominane spodnie i szalik dla gołego pana z fontanny pod ratuszem.
to przewieszanie się przez balustradę zielonego mostu z myślą, czy tym razem dziadkowi w końcu zakręci się w głowie i wpadnę do kanału.
to zapach wilgotnej cegły, ptasiego guana i morza.
to wiatr, tłoczacy tam i z powrotem powietrze w uliczki. dużo powietrza.
(zamykaj buzie bo ci nawieje)
fot. pp'1972
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz