otwieram nowy dokument w wordzie
i nie mogę zacząć pisać dopóki
nie wywołam tamtego zapachu
pierwszej strony zeszytu
(w kratkę, zawsze w kratkę)
z papiernika z piwnej,
albo z cyrkla z garncarskiej.
wymazuję te na talony,
były nieuroczyste, wstydliwe i niemiłe,
ale to pewnie nędzne uprzedzenia,
albo po prostu przypominają mi o talonowych butach,
z tego samego sklepu (meblowy na zaspie), ależ były ohydne.
więc dopiero jak wywołam ten zapach
w randze świeżego chleba,
mogę zacząć pisać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz