po siedemdziesiątce opuścił się trochę w ramionach, no i żółwia główka na długiej pomarszczonej szyi tak się chwiała, jak u tych jamników z tylnej szyby.
miał volvo 121. wiśniowe. błyszczące.
jedną dłonią nakrywał całą kierownicę, ale obowiązkowo trzymał kółko jak należy - za dziesięć druga.
lewy łokieć nigdy się nie mieścił, więc okno musiało być otwarte. nie wiem jak sobie radził zimą.
prawy łokieć trzymał ciasno wbity w biodro, bo na siedzeniu pasażera zawsze siedziała elegancka johanna. siedziała, pachniała i zwijała skręty.
paliła dużo, ale birger akceptował wszystko, odkąd na jego prośbę przestała żuć snusa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz