– babcia, daj cukierka.
– idź do gierka.
– no weź!
– a co ty sobie myślisz? że mie się koco?
– przecież wiem, że masz. pokitrane.
– jak mam, jak mie zeżarłaś wszystkie! nawet te obrzedlywe. ty jesteś na ten cuker żarta jak zagłodzona jaka. byś ty tak żarta na co insze była, zupy byś zjadła jarzynowy, chuda taka, zara ci te portki same z dupy zlecą. kto to widział, żeby dziewczyna taka chuda była. szczupła tak, szczupła to ładnie, ale chuda z kośćmi to przesada.
– daj cukierka, muszę iść się uczyć.
– uczyć, pewno! dam ci, ale idź stąd. do pokoju.
– zasłonię oczy.
– idź, jak ci mówię!. i drzwi za sobą zamknij, nie podsłuchuj.
...
– masz tu, pastylki miętowe w czekoladzie. ostatnie. teraz to już nic mie nie zostało. ani szklaka. wszystko żeś zeżarła. ciekawe, czy kolację bedziesz jadła, po tyle cukru. przed wojną to ci powiem, za złotówkę całą tutkę cukierków można było kupić. takich i takich, jakich chciałaś. takie kwiaty to były… daj ołówka to ci narysuję, na co papieru szukać, tu mie zaraz gazetę… o, tak szło, łodyżka, druga stąd, o tak… no. tak tedy normalnie, kwiatki, z płatkami, kolorowe, a listeczki zielone, przezroczyste…
– i co?
– i jak się odgryzło taki kwiatek, to nowy odrastał. jeszcze ładniejszy, jak przedtem.
– mówiłaś, że dwa odrastały.
– ano czasem i dwa.
– i że takie kwiatki złotówkę kosztowały, a nie że cała torebka.
– a ty się nie miałaś uczyć? tyle wiesz, co zjesz. a od cukru rozum gnije, tego nie wiedziałaś, co?
   
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz