od czasu pierwszej napotkanej śmierci
zawsze tuż przed zaśnięciem modlę się za umarłych.
wyciągam przed siebie garść z wodą
i zlatują do poidła.
na twarzy czuję powietrze zakłócone ich małymi wróblimi skrzydłami.
każdego znam po imieniu.
potem
obsiadają mnie i odprowadzają w sen.
pewnego dnia przylecę z nimi
napić się trochę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz